sobota, 18 maja 2019

wyjątkowo lekki maj
(to nie wie sz
r)

Przyszedł maj a z nim opary myśli wyjątkowo lekkich. To nie będzie wiersz. To nie będzie doroczny wiosenny ciziomiziowy wiersz. Nie zrymuję, nie podzielę na sylaby, napiszę. Pierwszy raz od dawna zaświeciło słońce. Jest sobota osiemnastego maja, za oknami turkot życia, na nogach wielobarwne siniaki, oznaki przepływu krwi. Puls w normie, ja jak zwykle nie. Nie przepraszam nikogo. Nie ma za co. Dziękuję. W głośniku wyjątkowo zimny maj studzi ból. W powietrzu ciepło odparowuje wyrzuty. Kurz widoczny w smugach słońca okrąża mi głowę tak, że nie myślę już o tobie ani o tobie. O tobie też nie myślę, choć może powinnam. Nie myślę, nie odliczam, nie kalkuluję, nie zakładam. Ja zdejmuję to z siebie i wykładam na bruk. Nieideały sięgają wyżyj, się.



MW