czwartek, 30 stycznia 2014

Co za dużo, to niezdrowo

Wiatr bez celu się mota.
Mróz w swym karnawale tańczy.
I tylko moja sezonowa tęsknota
za odległym krajem pomarańczy.

Okno nieregularnie się bieli.
Szkielety drzew obrasta puch.
Dzieci w białej kąpieli
naśladują anielski ruch.

Zima- nasza stara koleżanka,
już chyba trochę nielubiana,
czasem psująca humor od samego ranka,
Każdego roku mile widziana

w grudniowe święta,
ale nasza znajoma kochana
bywa niekiedy w tej kwestii nieugięta,
zasiadając przy stole źle ubrana.

Dziś bezwzględnie śniegiem prószy.
W nos szczypie, policzki koloruje.
Tam gdzie z orszakiem swym wyruszy,
wszystko równomiernie lukruje.

A my coraz bardziej za kwiatami wiśni tęsknimy,
wycierając kwietniowe wspomnienia z kurzu.
W myślach marzannę topimy,
przywołując Panią w zielonym kapeluszu.

MW
 

niedziela, 26 stycznia 2014

Mięta

Mam wrażenie, że codziennie mija mnie

ironicznie uśmiechnięte
Szczęście,
rozdające miętę
na mieście.

Czuję świeży powiew
pośrodku toksycznej ulicy.
Gdzieś w zaułku cichy śpiew
emocjami krzyczy.

To wszystko toczy się gdzieś obok,
a jednocześnie z moją główną rolą.
W nieskończoność zataczający się krąg.
Ruchy krępują, oddechy bolą.

MW

środa, 22 stycznia 2014

Opowieść o niczym

było sobie nic
znaczyło tyle co nic
niby nic nie wiedziało
beztrosko istniało

gdybyś je kiedyś zauważył
gdzieś obok siebie
nic
nie mówiąc
nie rób nic

nic na świecie
bardziej niczego jak nic
nie ma

odwiedziło mnie wczoraj
wyglądało niczego sobie
nic nie chcąc
nic mi nie dało
w twarz się zaśmiało
cichutko powiedziało

nic nie rozumiesz
nic nie wiesz

MW

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Azyl

Duszę się słodkim zapachem róż,
prymitywnie nijaką wonią.
Mam dość wstrzymywania oddechu już,
krępowania twarzy dłonią.

Wyziębione serce szukające lodówki,
w której mogłoby się uchronić
od uczuciowej głodówki,
przestać za próżnością gonić.

Nie potrafię określić mojego zniesmaczenia,
balansu między żalem a rozbawieniem.
Próbuję unikać własnego cienia,
sama powoli stając się cieniem.

Szukam bezpiecznego azylu
pomiędzy słowami szeptanymi w duszy.
Usiłuję ucieczki w moim stylu,
zatykając pozornie uszy,

oddając się we władanie pióra,
chwytając zdania kołyszące się na wietrze.
W ich obliczu milknie bzdura.
Nie ma miłości, są wiersze.

MW