czwartek, 17 kwietnia 2014

Przekleństwo i usprawiedliwienie

Wtapiając się w glinianą strukturę, z której powstałeś,
stąpasz po świecie niepewnie, z przygarbioną posturą.
Miałeś być królem, Adamie, a przegrałeś,
beztroską nagość okrywając wężową skórą.

Miałeś być panem własnego życia,
delektując się błogością w ogrodzie Eden.
Teraz niegodny nawet nóg obmycia
pozostajesz w zniszczonym raju jako z nas jeden.

Pokutując, oplątany milczącym grzechem,
stąpasz po świecie niepewnie, z miną przygnębioną.
Stajesz twarzą w twarz ze skaleczonego sumienia echem,
a żelazne mosty za Tobą nigdy nie zapłoną.

Musisz płacić za swe winy, Człowieku!
Nie przekreślisz, nie zatrzesz własnej przeszłości.
Z przykrą rutyną, niezmiennie od wieków
ciągniesz za sobą sznur zaszczutej ludzkości -

będącej jednocześnie częścią Twojego żebra,
wyrzutów sumienia wołających o pomoc,
tkanką Twej nieskalanej dłoni ścięgna,
chwytającej w podniecie zakazany owoc.

Szatan polecił, Ewa zerwała, zjedliście oboje,
mimo boskiego zakazu majestatu.
To Ty, silniejszy, odpowiedzialny za Was dwoje,
nadałeś nowe- śmiertelne oblicze światu.
 
Jesteś pierwiastkiem cierpienia w ludzkiej naturze, Adamie,
przekleństwem i usprawiedliwieniem, moim gorzkim lekiem.
To przez Ciebie codziennie krzywdzę, przeklinam i kłamię.
To przez Ciebie i dzięki Tobie jestem tylko człowiekiem. 

MW